Strona:Poezye cz. 1 (Antoni Lange).djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Możem pokochał cię naraz, gdy smętnie
Oko twe ku mnie płomienie swe ciska!
Możem cię długo odgadywał zbliska,
Rosę twej duszy w miód zbierając skrzętnie.
Jeżeli kochać, to kochać namiętnie,
Nie rozważając jak ogień wytryska!


III.

O, błagam jeszcze! Gdy u stóp twych zgięty
Ja szukam słowa, co mogło-by cały
Żar moich uczuć ująć w dźwięk zaklęty;

Nie żądaj, błagam, abym dla twej chwały
Powtarzał ciągle: Kocham, kocham ciebie!
Bo mi te słowa zbyt zlodowiaciały. —

Tysiączne usta w kłamliwej potrzebie
Tak zamroczyły ich blaski pierwotne,
Że dziś ich gwiazdy nie lśnią już na niebie.

I zdają mi się takie nieistotne
I tak obłudne w próżnem swem znaczeniu,
Że, nim wypowiem te dźwięki przewrotne,

Luba! Ja kochać cię będę w milczeniu.