Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom V-VI.djvu/481

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miasto obfite, jak sycylskie Enny,
Nie mogło dotrwać szturmowej secinie.


LIII.

Tymczasem wrogi, bite naokoło,
Skoro po klęskach dokładnie poznali,
Że niebezpiecznie nastawować czoło
Na silny zamach bohaterskiej stali;
Więc układają fortelne pozory,
By zachwiać ciebie i twoje szeregi,
To przez pisania, wieści, rozhowory,
To przez obłudne posłance i szpiegi.
Trudno cię podejść przez fortel niewieści,
Boś wychowaniec Marsa i Minerwy;
Choć dałeś ucho pisaniom i wieści,
Nie dałeś folgi działaniom bez przerwy.
................


LV.

 
I jako letni ptaszkowie przed mrozem,
Uszli przed tobą w pierzchliwym zapędzie;
Lecz ty, zwycięsko goniąc za obozem,
Siad swej prawicy wycisnąłeś wszędzie.
Przed tobą Newel zniżył się wysoki
I głośno wsławił twe ramię olbrzymie;
Za Newlem Oziersk bez długiej przewłoki
Poddał swą twierdzę na królewskie imię.
I ty się zdałaś, krzepka Zawołoczy!
Ni cię warowne miejsce nie ustrzeże,
Ni wielka woda, co się wkoło toczy,
Chroniąc i miasto, i forteczne wieże.


LVI.

Już kniaź ustąpił dla naszej korony
I snadno puścił we władanie twoje
Dźwinskie nadbrzeża po obiedwie strony,
By jeno wstrzymać twe dalsze podboje.