Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/520

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aby ojciec, co ciągle o majątku marzy,
Zechciał zmienić o tobie swe zdanie surowe...
A widzisz, co to znaczy mieć serce i głowę,
Takie, jak ty posiadasz - to każdego wzruszy.

STEFAN.
Dlatego, żem twej pięknej podobał się duszy

To myślisz, że mój widok wszystkich już pokona?
Mam serce, sam to czuję — lecz głowa szalona,
Przed chwilą mi krążyła od licznych kłopotów,
Teraz od zbytku szczęścia umieraćbym gotów.
Chwieje się słaba głowa przy każdej odmianie,
Krew mi do niej uderza...

ANNA.

To źle, mój Stefanie!
Na nowem stanowisku trzeba krew mieć chłodną,
Serce wolne od wzruszeń, a głowę swobodną,
Nie wpadać w uniesienia, te zawsze dziwaczne...
Suchaj!... jak będę twoją, to zrzędzie ci zacznę.
Siadaj! zagraj przede mną twoich reform rolę.
Dziś twój ojciec na ciebie spuścił Pustopole,
A wkrótce... wraz po ślubie... naszych Zajezierzy
Mój ojciec pełnomocny zarząd ci powierzy.
Będziesz u nas najpierwszą parafialną głową,
Stefana jasnym panem w miasteczku nazową;
To mnie cieszy, to w uchu jakoś brzęczy ładnie, —
A tytuł jasnej pani wszak i na mnie spadnie.
Więc od czego poczynasz twoją jasną władzę?

STEFAN.
Najprzód po wszystkich wioskach szkółki zaprowadzę;

Bo młodzież, która nowych czasów się doczeka,
Co ze stanu niewoli ma przejść na człowieka,
Więcej powinna umieć.

ANNA.

To dobrze, a potem?