Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I ucha od niej oderwać nie może.
Och! lecz nie każde śmiertelnika ucho
Godne słyszeć te święte rozgwary!
Trzeba być godnym miłością i skruchą,
Unieść się duchem przez potęgę wiary.
Bliżej... wyraźniej... nad gęstwiną drzewa
Tryskają tony dźwięczne i bogate:
To chór Aniołów nad Franciszkiem śpiewa,
By ziemskiej pieśni nagrodzić mu stratę.

Nr. 11.
CHÓR ANIOŁÓW.

Wesel się, synu człowieczy!
Pan kontent z ofiary twojej:
W zamianę znikomych rzeczy,
Muzyką Niebios cię poi.
Ona twe serce rozżarzy,
Od ziemskiej pieśni uleczy!
W chórze niebieskich pieśniarzy
Wesel się, synu człowieczy!

CHÓR SŁOWIKÓW.

Ej, drobniż my ptaszkowie,
Pieśnią wzruszamy las!
Modlimy się Jehowie,
Jako nauczył nas!
Ej, weźcie nas, Anieli,
Weźcie w niebieski chór!
Niech wasza pieśń wystrzeli
Aż pod obłoki chmur,
I tam, i tam,
U Niebios bram,
Odbije wtór!

FRANCISZEK.

Wobec ptaszka i Anioła,
Pieśń człowieka taka błaha!
Wtenczas tylko wzrosnąć zdoła,
Kiedy zaprzeć się nie waha,