Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/433

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Łaski świeże a świeże
Płyną na nią jak rosa:
Tu najprawsi rycerze,
Tu najczystsze Niebiosa.
Niemasz szczęśliwszej strony,
Jako kraj mój rodzony!
O! jak chlubnie, jak miło
Wyznać przed światem Bożym,
Że się tutaj zrodziło.
Że tu głowę położym!
Bo niemasz milszej strony
Jako kraj mój rodzony!

Nr. 8.
RECITATIVO.

Kiedy tak mówił, uderzył blask słońca,
Jęknął dzwon ranny w poblizkim kościele,
Poważne echo o pagórki trąca,
Nad dolinami jako mgła się ściele.
Umilkło ptastwo, ścichnął wiatr w dąbrowie,
Ogarnął echo dzwon rozkołysany,
Jęcząc i mrucząc w uroczystem słowie:
„Módlcie się Panu nad pany!"
Ten jęk Franciszka duszę opamięta;
On przetarł oczy, badając, czy nie śni:
Witaj mi, dzwonów harmonio święta,
Co od światowej odrywasz mię pieśni!
Piękny jest wprawdzie mój kraj rodowity,
Nie dziw, że z piersi piosenkę wymami:
Ale piękniejsze są Niebios błękity,
Świętsza ojczyzna ponad błękitami.
Tam, tam daleko — tam dla pieśni droga!
Leć, duszo moja, do Boga, do Boga!

Nr. 9.
MODLITWA FRANCISZKA.

Panie, Panie, Boże mój!
Przebaczenie święte daj,