Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/428

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Błaga o kroplę wody przykowan do drzewa;
A z rozdartej swej piersi zdroje krwi wylewa,
Zdroje łaski dla ludzi — i w skonaniu chwili
Modli się za oprawców, co go umęczyli!
Kiedy patrzą nań ciekawi,
Gdy się znęca zgraja sług,
Okiem światu błogosławi:
To On... to Bóg!
To miłość Boża, to Duch wcielony!...
O gdzież te słowa? o gdzież te tony?
Gdzie jest piosenka, co w rym posplata
Tę wielką miłość (Boga do świata?...
Kocham Cię, Boże, całą istotą!
Tłumne uczucia piersi mi gniotą,
Tysiące hymnów szumi w mej głowie;
Lecz nie wyśpiewam, lecz nie wysłowię!
Najwyższa pieśnią, gdy w proch się korzę,
Jęcząc ze łzami: Kocham Cię, Boże!

Nr. 4.
RECITATIVO.

Ukląkł Franciszek w niebieskim zachwycie,
Oczy wytężył ku Niebios oddali.
Zda się, że z piersi uleciało życie;
Ono się tylko w głębi serca pali.
Twarz mu się mieni gorącem, to zimnem,
Snadź kipi w myślach to radość, to trwoga.
Pierś uroczystym kołysze się hymnem,
Którego żaden nie słyszy prócz Boga.
A słowik, siedząc na gałęzi drzewa,
Wysiłek człeka uważa z oddali,
Jedną piosenkę szczebiotliwie śpiewa,
Jedną modlitwą Pana Boga chwali.

SŁOWIK.

Ja znam, ja znam
Moich piosenek skalę: