Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Słudzy przynieśli posiłek i wina.
Jeszcze niespełna upływa godzina,
Hetman brat za brat zna się z gospodarzem;
Każdemu słówko serdeczne powiedział,
I kubek wina posilnego nalał.
Zatarł się pana i nędzarza przedział,
Tarnowski wszystkich z sobą spoufalał,
Wszystkich ośmielał, tejże samej pory;
Kocha go cała gajowego chatka:
I dziad sędziwy, i ojciec, i matka,
Trwożliwy Janek i dzielny Hrehory.

XIII.

Na skromną pościel dla dostojnych gości
Wiązkę murogu posłano na ziemi;
Służba hetmańska wezgłowia namości,
Zaściela siano skóry lamparciemi;
A gospodarstwo — w pobocznej komorze
Do snu błogiego mieści się, jak może.
A gdy sen wszystkie ukołysał głowy
Miłem znużeniem pracy i podróży,
Hetman śnił wojnę i rozgwar sejmowy,
Miłą ojczyznę, której wiernie służy;
Pan regimentarz hetmańską buławę,
Lub może taniec tatarskiego harca;
A wszyscy chatni, od dziecka do starca,
Śnili hetmana przyjęcie łaskawe.

XIV.

Czy to w pokoju, czy to podczas bitwy,
O pierwszych kurach na pobudkę grano.
Hetman z pościeli ocykał się rano
I rozpoczynał żołnierskie modlitwy.
Wiedział: skąd siła bojowania czerstwa?
Jak mocna wiara zastępy rozbija?
Znał, że jest wodzem polskiego rycerstwa,
Którego hasłem Jezus i Marya.
A że najsilniej sprawiedliwość święta