Strona:Poezye Ludwika Kondratowicza tom III-IV.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Umarł... tak już sądzono — nie zaś z czyjej winy,
Broń Panie Boże!
Ale huczne przed laty były imieniny
W nieświeskim dworze.
1856. Borejkowszczyzna.


KRÓLEWSCY LUTNIŚCI.

OBRAZEK Z PRZESZŁOŚCI.


Interdum speciosa locis morataque recte
Aabula... valdius oblectat... meliusque moratur
Quam versus inopes rerum nugaeque canorae.
Horacyusz.

Zygmunt August, monarcha wsławiony,
Mąż Barbary, co Litwa dlań miła,
Chcąc odetchnąć po trudach korony
Jechał w Litwę do księcia Radźwiłła.
Dumą polskich Biskupów i panów,
Gwarem szlachty znękany zbyt srodze,
Miłem okiem powitał Kojdanów,
Słodko wytchnął po trudach i drodze.
Tu bez służb, bez poddańczej obłudy,
Przyjął króla pokrewny — druh stary,
Starszy brat ubóstwionej Barbary,
Kniaź Radziwiłł — co zwany był Rudy,
Chociaż brodę miał jasną jak złoto, —
Wzrok spuszczony, ściśnięte miał usta,
Był dla króla z litewską szczerotą,
Czcił i kochał Zygmunta Augusta;
Czuł Radziwiłł, że dzięki królowi,
Na swej Litwie, jak zechce, tak zagra;
A że i głos rodzinny coś mówi,
Kochał w królu monarchę i szwagra.
Kornie spotkał na progach i w sali,
Kornie spełniał królewskie wiwaty;
Lecz gdy dwór się na stronę oddali,
Kiedy poszli w wewnętrzne komnaty,