Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Konstantego Piotrowskiego.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Przybiegłem tam, w ich mowie wyrzekłem dwa słowa,
„Obrali mię swym wodzem, i wojna gotowa.
„Łatwości ich powstania zjasniać ci nie trzeba,
„Ciemni oni; lecz mogą wznosić wzrok do Nieba.
„Dawnych praw nie naruszam, mscicieli nie bronię,
„Bóg osądzi tę sprawę, na wieczności łonie.
„Nie pytaj się Julijo! jaki traf, sprowadził,
„Żem kochanego Króla i Ojczyznę zdradził.
„Rzuć okiem w serce moje tam ujrzysz żałości,
„Lecz coż stało się... losu wyrzucone kości.
„Kocham cię.. chcę twej ręki.. niech to nieprzestrasza
„Iż mój dóm i byt leżą na ostrzu pałasza,
„W pomyslności me wszystkie bogactwa posiędziesz,
„W przeciwnościach, tą piersią zasłonioną będziesz,
„Obciążonemu łupem swieżego pogromu,
„Będziesz gwiazdą wiodącą me kroki do domu.