Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.2.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak biło serce xiążęcia,
Gdy stanął w dziewic tych gronie.
Oko się błąka, twarz płonie.
Dłoń, któréj oddać miał wieniec
Szczęśliwéj Nimfie młodzieniec,
Stokroć wątpliwa i drżąca
Nagle się wznosi niechcąca;
Ale za nowém spójrzeniem
Znowu się cofa ostróżna.
— Czemuż, pomyślił z westchnieniem,
Być mi Sułtanem niemożna? —
Lecz jakież bóstwo urocze
Powoli wchodzi w to grono?
Przez igrające warkocze
Wybłyska śnieżne jéj łono;
Lecz twarz zakryta zasłoną.
Skład kibici, nóżki, ręki,
Wszystko cudne niebu dzięki,