Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wołał: Józio! hola! hola!
Już miéć tobie rozum pora;
Doradziła raz swawola.
Bym zemknąwszy od Mentora,
Dźwigał wodę jego nowym
Kapeluszem kastorowym
W dół co chciałem zrobić stawem.
Wkrótce w kącie na pokucie,
Ocierając łzy rękawem,
Józio szlochał a uczucie
Że popełnił wykroczenie,
Trapiło go nieskończenie.
— Pokuta trwała niedługo,
Chęci me były najszczérsze,
By grzech zagładzić zasługą;
A że Mentor lubił wiérsze
Wiérszem szukać zgody chciałem
Wziąłem pióro i w ukryciu,