Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dzień nastał, budzą Faustyna,
On się z niechęcią ocucił,
Zapytał: „Która godzina?“
I do ściany się odwrócił.
Budzą Faustyna powtóre,
Faustyn patrzy jak przez chmurę,
Podniosł się, głowę podrapał,
Pantofel na nogę włożył,
I znowu spać się położył,
I znowu smaczno zachrapał.
Wstał wreście. Jak ołów głowa.
Z nałogu zajął się pracą;
Przeczytał ze cztéry słowa,
Trafił na roździał ladaco,
Odrzucił kartę i drugą,
I czytał bardzo niedługo.