Strona:Poezye Józefa Massalskiego t.1.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ani grzechy ni pół-grzeszki;
Jednak Jegomość przez migi,
To jéj dokuczał przez słowa:
— „Moja pani! rzuć te krygi,
Już mi i tak cięży głowa“ —
A żona, nie wiém czy wierzyć,
Chowała, mówią, milczenie;
Choć było z czém się rozszérzyć
Za jakieś strachy na sienie,
Za żmurki jakieś w praczkarni.
Lecz my zwyczajnie bezkarni
Za błędy, które kobiécie,
Cień na całe rzucą życie.

„A toż, mówił, jaka wada
Że wdówka z bliskiego domu
Ma w nim grzecznego sąsiada?
Alboż i to szkodzi komu