Strona:Poezye Józefa Bohdana Zaleskiego.djvu/021

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Był na przedzie bór ponury,
Bliżéj rzéka: po nad rzéką
Kwitła łąka wzdłuż, daleko
W prawo skały, w lewo góry.

Nazad ściéżka między zboża,
Widać wioskę mało — wiele,
I trzy wieże na kościele,
I trzy krzyże u rozdroża.

A na niebie żadnéj chmurki,
Słońce sieje blask wspaniale,
Pod dnieprowych wód krzysztale,
Między skały, i pagórki.

Cień się czerni, wiatr przez błonie
Jako fala się rozléwa,
Raz utonie, znów wypływa.
Znowu płynie, znowu tonie.

Był na łące, już na drzewie,
Po tle wody marszczy kółka,
Zdmuchnął listki wyssał ziołka,
Leci, pędzi, sam gdzie nie wie.

Wraz dziéwczęta się zwróciły,
A ja w strachu, jak z kopyta,
Jeszcze prędzéj między żyta;
I przyległem u mogiły.