Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XVI.

«Ale nie położono tam napisu, któryby zmarłego żywot przypomniał, ani rodzinnego herbu nie położono na tym grobie, aby przeto konsul jaki rzymski nie potknął się ówdzie kiedykolwiek, albo się ród szlachetny nie powstydził.» —
I domawiając te słowa poszept piasku ostatnią kruszyną swą z wypróżnionego u góry kielicha zegaru piaskowego opadł, a zdawało mi się jakobym słyszał jeszcze, owe wstępne słowa w języku rzymskim: sit — tibi — terra — levis. —




I.

Cóż tedy uczynię z piasku tego garścią? pomyśliłem i na cóż ziemi ją odjąłem! Ażali lepiej jest nie stąpać po ziemi tej, ażeby się boleści nie wzmagały na śladach naszych? — Mogęż wilgotny list rozpaczliwą nicością tą zasypać? Albo mamże garścią tą na wiatr rzucić aby świegocące ptaszki w pielgrzymim ich poście oszukała — mówiąc «oto chleb dawam» a będąc ironią opatrzności!

II.

Oto może lepiej w kościoła progach posypię taką ziemię, aby zwiana była obowiem dziewic świętych, które od gołębic bywają czystsze — a kościelny stróż wraz mię nauczy iż nieprzyzwoitą rzecz zrobiłem. — Zaiste smutny jest ten świat aż do śmierci!

III.

I takowe rzeczy rozmyślając przewróciłem piaskowy zegar na godzinę pierwszą po północy, który, skoro rozmierzać począł potok biegnących chwil upadkiem piasku, usłyszałem znowu jakoby szmer i jakoby wyrazów znanego mi języka, szepty ciche a te zdawały mi się mówić. — «Pax vobiscum — pokój, pokój — niechaj zamieszka z wami. —