Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wojennymi wykrągla się kształtem filara —
Albo jak dawna polska złotówka z orłami —
— Jechali tak w opłotach starego smętarza
Żydowskiego, co kirkuth zwą u arendarza.
— Kamienie białe, z wierzchu księżycem srebrzone,
Sterczały na około jak widma, gdy nocą
Z murawy się podnoszą cicho i szczebiocą
Do siebie, czy od ludzi nie są spostrzeżone?

Jechali tak, gdy Jerzy — z rozmowy w gościnie
Zkąd wracali — te słowa, z westchnieniem wywinie:
«Smutno, o! smutno — wielkie rozdarcie na świecie,
Na które gdyby ludzie lekarstwo wiedzieli,
Ile że jest lekarstwo, ustaliby przecie
Rozdzierać się i męczyć. — Pan ciągle kościeli
I jedna — oni, dręczyć się i targać wolą —
Rany zadawać, nie jak chirurgowie śmieli,
Lecz jakoby oprawce, węglem, gwoździem, solą
I żółcią —» alić Wiesław odpowie mu na to
— «Próżność, i wywyższenia się rządza to czyni:
Zaradzić temu? — chyba że wolności stratą
Konieczną — i cenzurą, co jak Ochmistrzyni
W opiekę weźmie — silną także dyktaturą —
— Albo zaradzić temu jeszcze można chłostą
Sprawiedliwości Pańskiej — głodem, gromów chmurą,
Najazdem, i zarazy obrzydliwej krostą.»

Więc Jerzy rzecze, dając siwemu ostrogę:
«Bóg tylko, że jest wiecznym i ci co mu chwały
Zaprzeczyli, obierać taką zwykli drogę —
Człowiek zaś, nieśmiertelny zarówno jak mały,
Nie mniemam by skutecznie tychże sprężyn użył —
Dłużny jest — cóż więc? gdyby nadto się zadłużył?»
To mówiąc, przejeżdżali łąkę ścieszką wązką
A konie, cugle mając z lekka opuszczone
Igrały nozdrzem z każdą po drodze gałązką.
— Strzemiona na wierzch siodeł były zarzucone
Niedbale, niby obrót mowy w zaufaniu —