Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

którzy po za ramiona swoje pół­‑ostrożnem a pół­‑pogardliwem cisnęli ku mnie spojrzeniem. Zdawało mi się że Kapitan otarł się o ramię moje w korytarzu i zdawało mi się że ten, który mię właśnie ubiegł miał pistolety w rękach — usłyszałem dwa strzały i dwóch ludzi pijanych, odepchniętych od beczki konwulsją śmierci, zobaczyłem — poznałem Kapitana z dymiącemi w rękach pistoletami — dawał rozkazy reszcie żywych, którzy zdawali mi się trzeźwieć.
A cofając się od jęku konających w boczny statku korytarz usłyszałem śmiechy, przekleństwa i gadania ochrypłem gardłem, niestateczne — i coś podobnego do naglonych pośpiechem modlitw — więcej przeklinaniu podobnych.
Zobaczyłem że emigrant wychylał butelki, a archeolog zbierał próżne i nadziewał je rękopismami swymi na niebezpieczną się chwilę przygotowując. W salonie Redaktor zapowiadał iż trzeba ażeby się wszyscy zgromadzili dla wystosowania komitetu, złożonego z mężów zaufania, któryby nadwerężonego strzegł porządku, ale koło lewe, właśnie wtedy o ogromną bryłę lodu uderzając, wyszczerbiło się z łoskotem strasznym i cały się okręt wstrząsł gwałtownie. Kapitan po raz pierwszy usta swoje otworzył dla zapowiedzenia publiczności: iż oczekuje świtu aby niebezpieczeństwa ważność mógł ocenić. I widziałem że z krzyżem w ręku wszedł kapucyn nogą bosą na okrętowy pokład, ale mu Kapitan kazał precz iść, ażeby się panik nie roznosił pomiędzy publicznością i majtkami — parę głosów powstało przeciw temu, owszem, żądając księdza. — I zawołał kapucyn: «Na morzach tych czasu onego, Krzysztof Kolumb w takimże jak ja dzisiaj, stroju — —» ale Kapitan ręką skinął i odsunięto mnicha, a Redaktor ozwał się do publiczności że stateczniej niźli kiedykolwiek władzę prawą szanować trzeba i mówił jeszcze coś więcej o przesądach ultramontańskich, czego wszakże zrozumieć nie można było bo był pijany.
Kapitan zaś przeszedłszy mimo mówcy, skinął ręką ażeby się dzieci i kobiety w okolicy głównego masztu trzymały — potem wytężonym okiem szukał długo pierwszych brzasku jasności — i chciał jeszcze raz wnijść na strażniczą deskę, ale w połowie schodów się zatrzymał i zawołał głosem wielkiem ku