Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jakoż mąż w szacie takiej jest podobny
Do rzeczy w szklanną pochowanej skrzynię
Ogółem-kształtu; bowiem szczegół drobny
Fałdami bywa zamglony, i ginie,
Zwłaszcza iż muchy złote albo gwiazdy
Porozrzucane są po tej tkaninie.
Krótka to była szata jak do jazdy;
Więc i na ręku płaszcz on miał — niechcący
Zwojem o pedum zaplątan kościane —
Czerwone ciżmy, w księżyc zamykane
Złoty — literą C, zdala świecący.[1]

Tak strojny usiadł, folgę dając ciału
Jak duch, co swego dobiegł ideału,
A w palcach pedum obracając giętko,
Coś do Florusa poszepnął przez ramię;
Potem na ciżmy pojrzał, strząsnął piętką
I umilkł — Florus, jak dąb, gdy go złamie
Burza i czołem ku ziemi zawróci,
Rękoma z krzesła ciężył żylastemi.

«Mieliśmy kwestię z filozofem gościem.»
Zapowie Zofia — Pulcher przerwał:

«Zgadnę!»
»Mów —»
«O czas, przestrzeń, nudę — miłość —»

«Żadne
Z zadań tych, których wyboru zazdrościm»
Więc Aleksandra syn rzecze — «Pytanie
Było, ażali wkrótce umiejętność
Dawania uczty, całkiem nie ustanie
Przez suchość serca, skąpstwo i namiętność —»
Tu Pulcher, jako gdy kto własne zdanie

  1. Takie C znaczyło liczbę sto i używało się za klamrę u ciżmów arystokratycznych.