Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rozjęły mu się w kształty dwa, osobne:
Wspomnienie Gwida ściśle określone
Czynem, w jasności dokonanym dziennej,
Żywotny miało blask, bynajmniej senny;
Szczegóły wszystkie dośrodkując w czynie,
Po lada fraszce przypomnieć się dało,
Jak chleb, ten samy smak ma i w drobinie,
Co w bułce — albo jak toż samo ciało
W ćwierciach na cyrku, gdy męka już minie —
Wszakże nie mając strony tajemniczej,
Nikło jak zwykły fakt, bo niezwodniczy! —
Wspomnienie Maga było, jak tych rzeczy
Kosztownych, z miasta spalonego wziętych,
Które dopełnia wzrok i patrząc leczy:
Posągów takich gromami pociętych
Nie zapominasz jak roboty własniej,
I jasny ci ich kształt, gdzie był niejasny,
A ciemny ówdzie gdzie w pełnej trwał sile;
W sposób, że ileś włożył w nie, znasz tyle.
Mistrz Arthemidor w przeglądzie takowym
Wspomnień, mniej więcej został jednakowym;
A Zofia co raz w myśli się wtrącała:
Jak rzecz zgubiona ciekawa choć mała,
Którą odnaleźć gdy się człek usadzi,
Nie idzie o nią, lecz traf ją sprowadzi?

Tak marząc, nagle w pobocznym rozstępie
Drzew ku księżycem olśnionej płaszczyźnie,
Usłyszał łoskot — jak gdy skrzydło sępie
Bije, jeżeli wąż się w gniazdo wśliźnie —
Łoskot w przestanki porwany gniewliwe,
A dalej słowa zgryzione namiętnie,
I znowu łoskot — jak w ciało nieżywe —
I echa tętno liczące po tętnie,
Tępe jak kropel rzucanych po ścianie
Spadki, lub suchej gałęzi trzaskanie.
Tam więc skwapiwszy się, gdy patrzył chwilę,
Ujrzał naprzeciw biustu Apollona