Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lecz zali Cesarz to był? lub właściciel?
Nie znał — i wietrzył — jak spóźniony mściciel.

Żyd — milczał w izbach zawartych jak trumny;
Chrześcianin znikał, lecz jawnie i w czynie,
Jako przy świetle kagańca, kolumny
Też same zawsze, czy je olśnisz, czy nie — —

A jako bywa wśród ległych ogromów
Myśli lub ciała, że w proch się trą nikły —
Tak już, rozgłośnie systemy-atomów
Brzmiały: te zawsze jedno znaczyć zwykły! —
Znaczyć — co znaczy na zimnej miednicy
Popiół, gdy mirry braknie w kadzielnicy.






Ci, co wchodzili do Mistrza Jazona
Ujrzeli rękę jego wyciągniętą
Na znak, by siedli. — Lampa zapalona
Przeciw fontannie płomień niosła kręto,
A blaski onej rosą odkroplane,
Drżącemi światły wbiegały na ścianę. —

Mistrz siedział, nogi mając wzdłuż podane,
Jak się na nizkiem spoczywa siedzeniu,
Lecz nie odmienił nic w swm zamyśleniu,
Tylko niekiedy dłoń podnosił k'czołu
Szerokim łokciem przypartą do stołu,
Jak człek na pierścień gdy patrzy — lub mniema
Że czas już powstać, ale woli nie ma.
Po chwili w stronę gościa wzruszył głowę,
Lecz do Barchoba wraz zatoczył lica
Mówiąc: «co zaszło?» —

— «Zdarzenie mniej nowe
Niż smutne» — odrzekł, patrząc jak na świecę
Na wzrok Jazona, który nań promienił.