Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pytania takie szybko przechodziły
Przez Aleksandra z Epiru ciekawość,
Gdy szedł z Barchobem, który dwoił siły
Przez towarzysza pociągany żwawość,
I czuł się z wykłych giestów wyrywany
Powolnych — giestów może Mistrza-Maga. —

«Nie znałeś Gwida? —»
«Gdyby mi był znany
Byłbym z nim». —
Słuszna zdaje się uwaga,
I przeto rzekłem ci: «nie znałeś Gwid
A nie: czy znałeś Gwida? zapytałem.»

Syn Aleksandra wstrzymał się jak dzida,
Kiedy osadzisz konia w pędzie całym,
Wzdrygnięta naprzód i w tył —
«Czy nie będzie
Za późno Mistrza odwiedzić Jazona?»

— «Gotów jest mniemam i zawsze i wszędzie
Przyjąć» — co mówiąc otrząsnął ramiona
I wskazał ręką od Tytusa Łuku
Na bok, acz droga dłuższa i bez bruku,[1]
Dodawszy:

«Zwyczaj mam unikać huku.»
— «Służę!» — towarzysz odparł mu i w cieniu
Drzew szli powolniej. — Czas był ku-zachodni,
Jasny, że czytać mógłbyś najwygodniej;
Lecz czerwieniały już w słońca promieniu
Rzeczy, które są ostro rysowane:
Amfiteatru szerokie profile,
Trzy piętra łuków z głazu wyciosane,
Wnijścia do arkad zwęźlonych zawile.
Rzadko kto śpieszył ku Kapitolowi,

  1. Przez łuk tryumfalny Tytusa, po zburzeniu Jerozolimy zbudowany, Żydzi patryoci przechodzić nie lubili.