Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

To z robotnikiem, to z ciętym marmurem.
— — — — — — — — — — — —
Rzym jeden Rzymem, a świat — jego murem.

§. 5.
Mistrz Arthemidor dzisiaj szedł ulicą,
Trzymając w ręku liść lauru: przypadkiem
Uronił tenże — ucznie w raz rozchwycą.
Tak niegdyś z polnym postąpiłem kwiatkiem.
Tu mądrość, owdzie zachwycało lico;
Tamto — to było kiedyś, i ukradkiem —
Są myśli, które choć naznaczyć trzeba
Czemś, jakoś — później one się rozświecą! —
Zda się iż równie znachodzi je sztuka,
Podobną będąc zbłąkanej dziecinie,
Co nuci, patrzy i maca, i szuka —
— — — — — — — — — — — —
Ten ustęp, mamże pozostawić, czy nie? —

§. 6.
Że to nie piszę na stylu wystawę,
Naznaczyć muszę choć kilkoma słowy:
Widziałem dzisiaj twarze dwie bladawe:
Dwóch niewolników, dwie schylone głowy,
Związane ręce — byli to zbrodniarze,
Niewdzięczni panu swemu, zbiegi, trutnie,
Leniwcy — wspomnieć smutno jakie twarze!
Jeden uśmiechał się bardzo okrutnie,
Wejrzenie widzów raniąc — drugi w kroku
Zdążał mu, przeto iż dłuższy był w stanie.
Szli tak w kurzawy i pięści obłoku —
— — — — — — — — — — —
Jak mam rozumieć tygrysom rzucanie?

§. 7.
Cóż jest niewolnik? — — — — — —
— — — — — — — — — — — —
— — — — — — — — — — — —