Strona:Poezye Cypriana Norwida.pdf/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Że w jednem ledwo folguje mu snadnie,
W Archeologii — którą zna dokładnie.

Pewna jest wszakże, iż ci bliżsi, właśnie
Im więcej bliżsi, widzieli mniej jaśnie.
To miał do siebie Mędrzec, tak iż w domu
Stawał się prawie nieznanym nikomu.
Nie był to wszakże fałszerz, ni jakowy
Pochlebca płazki, ni umysł jałowy,
Ni tajemnicą owiany mąż czynu,
Arystokracyi szpieg, albo szpieg gminu. —
Wcale. — Filozof był to szkoły własnej —
Ta, że posady nie mając zbyt jasnej,
Utrzymywała się w całości ścisłej,
Przez solidarnie ukrywaną próżnię;
Im bardziej uczeń w duchu był zawisły,
Zobowiązywał więcej — lecz ostróżnie —
Wylania przytem skąpy? czy lękliwy?
Kończył iż jak się skłamał, tak był żywy!

Chcesz poznać wartość szkoły lub podania,
Na ich ostatnie spojrzyj egzemplarze:
Tych jeźli błędem są pocałowania,
Jakaż być musi miłość pierwo-wzoru —!
Tych jeźli cechą jest siła-uporu,
Jakaż być musi na czele skalistość? —
Tych jeźli brudem całym, szata z woru,
Jakaż być musi na górze przeczystość?

Arthemidora uliczni czciciele
Podobni byli do zbiegłych klientów
Gdy ogłuszali; rozprawiali wiele,
Skoro kto przeczyć śmiał — szukali mętów,
A często, naprzód czując się niepewni,
Kończyli śmiechem lub milknęli rzewni.