Przejdź do zawartości

Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Widno jak dzienne światło powoléj się ściera;
Téj godziny milczenia, dumania i czucia,
Gdy się najchętniéj śpiewu i muzyki słucha,
Gdy pamięć uwolniona z dziennego okucia
Odlatuje w przeszłości kraj na skrzydłach ducha.
Szczęsny, komu się błądzić w tym kraju udało!
Boleść tam bez cierpienia, chęci bez impetu,
Wdzięki nawet przygasły i tylko zostało
Echo tego wszystkiego — niby echo fletu
Go przyszedłszy z daleka mdleje na jaworze.
Myśl tu tyle powolna, ile wprzod sokola,
Jak czółno po wieczorném pławione jeziorze
Kiedy spoczynku fali żaden wiatr nie płoszy,
Idzie samotna w swoje elizejskie pola
I bawi się s cieniami umarłych roskoszy.

separator poziomy
NOC WIOSENNA W LITWIE.
(ELEGIJA.)

Wyszedł młody poeta, i bez drogi,
Bez celu, błądził gdzie go nogi niosą;
Błądził i stanął. Spojrzał na rozłogi —
Zaszłe tumanem, ubielone rosą.
Na rzekę — ciemna, przełyska co chwila
Gdzie się jéj gładka szyba rozłamała,
I płynie cicho. Jakby się lękała
Zbudzić sennego ptaszka lub motyla
Co drzémią w brzeżnych ajerach i kwiatach.
Na niebo. — Niebo w najpiękniejszych szatach