Strona:Poezye Alexandra Chodźki.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trzymam! strzęsła skrzydełkami,
Deszcz mi winny lunął w oczy,
Ho! lecz nie puściłem wstęgi.
A to pokusa czysta!
Pogroziła, się zaśmiała,
Pierzchnęła w górę jak strzała,
Trzymam — wstęga promienista
S palców moich się pajęczy,
Ciągnie za nią pasmem tęczy,
Ona górą, górą,
I w to się pasmo, jak w wióro,
Obwinęła,
W tęczy zginęła
„Cha cha cha! ”

Lećże z Bogiem! mniejsza o cię,
Znajdziem sobie takich krocie;
Proszę, ktoby tu dał wiary
Że taki figlarz dziewczyna?
Hej węgrzyna, léj węgrzyna,
Bodaj to węgrzyn stary!

separator poziomy
ZMROK.
(ELEGIJA.)

Któż niezna téj godziny, gdy tonące w morzu
Słońce jeszcze półokiem na ziemię poziera,
Kiedy przez krepę mroku w powietrza prze­stworzu