Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/276

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co krok stąpi to milę uleci,
Jak wiatr leci, jak słońce się świeci.
Wyprostował się pancerz stalowy,
I miecz stary błyszczy się jak nowy.
Z łaski bożéj z anielskiéj pomocy,
Miecz jak gwiazda spadająca w nocy.
Jeśli kłamię masz mnie w mocy swojéj,
Już na koniu królewicz, już w zbroi.
Już dobywa miecza szerokiego,
Szerokiego, z nieba podanego. —
I skończona nasza bieda długa,
Wiesz ty Omer że ja Marków sługa.
I że prędzej niźli wchodzić w zmowę,
Mógłbym tobie odciąć grzeszną głowę.
Odciąć głowę twoją poganinie,
Lecz się nie bój Łukasz na gościnie,
We krwi wrogów zemsty nie ugasza,
Choćby gościł go sam Omer Pasza.

Gdy usłyszał Omer te wyrazy,
Pobladł cały spieszne dał rozkazy
By wojaka odstawili zdrowo,