Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Samo już pięknie zabrzęknąć może,
I po wszem kraju na wszystkie strony,
Owsy szeleszczą, brzęczą jęczmiony,
Pszczół i komarów muzyka przytem,
Łącząc się w jedno z powiewnem żytem,
Najcieńszą nutą wygrywa Panu
Po pieśniach ptaków wielką pieśń łanu.

Przychodzą zbiory, jesień za pasem,
Święty Wawrzyniec chodzi nad lasem
Nad ciemne bory, głuche parowy,
Gdzie igra z wiatrem orzech laskowy.
Aż kiedy dziewcząt wiejska gromadka,
Ile ich kryje poszyta chatka,
Naraz pszeniczne odbiegnie żniwo,
Za orzechami w gaik co żywo,
Żeby najpierwsza z pracownych żeniec,
Z orzechów onych przyniosła wieniec,
Święty znający szczerość ich duszy
Coraz to ową leszczyną wzruszy.
Dopiero radość, wesołe śmiechy,
Jako perełki lecą orzechy...