Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jezus wciąż cuda robi dla dzieci,
Bo on je kocha, o! bardzo kocha.
Nieraz się biedna matka zaszlocha,
Kiedy umarłe w mogiłę sieje,
A sieroteńka w górze się śmieje,
Bo sobie leci prędkością strzały,
W same jasności Niebieskiéj chwały,
Gdzie już dzieciątko Jezus zdaleka,
Z przenajzłocistszym owocem czeka,
Z oną poziomką, wisienką słodką,
Z polną ostróżką, z białą stokrotką
O Jezu! Jezu!
Patrzajcie na nie
Jedno uklękło przy małym Panie.
Ujęło w rękę dzianą sukienkę,
I do ust ciśnie... drugie uważa,
Jak ptaszki puszcza, jak cuda stwarza.
— Jak ty to robisz? —
— Jak ja to robię?
Co ci do tego, ja robię sobie.
Patrzaj i ciesz się z skowronkiem razem,
Co oto spada na łąkę głazem,