Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— I patrzcie, cuda!
Stachu mój miły, jeźli nie złuda,
To mu na ręku skowronek ożył,
Ledwie go podniósł do ust przyłożył.
Jak jeno w dziobek Jezus nadmucha,
Gliniane ptaszę nabiera ducha;
Już piórka na nim, już dziobek z rogu,
Już podskakuje, a śpiewa Bogu,
Jak wszystkie ptaki letniego świtu.....
— Masz ty paniczu dużo błękitu,
To ja się będę w błękicie wieszał,
Ciebie wychwalał, ludzi pocieszał,
Ja skowroneczek. —
To leć niebożę,
A śpiewaj ptaszku. —
Słoneczko gorze,
Dzieci się cieszą, rączkami klaszczą,
Wyniosłe drzewa cieniami głaszczą,
Spocone czoła.....
Znowu cud nowy!
Ledwie im oczy nie wyjdą z głowy,
Znów ptaszek frunął, oj leci! leci!