Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oj! ty dzwonie, ty dzwonie,
Ludzka dusza w twém łonie.

Od czasu jak kij wziąłem
I pod starym kościołem
Na drewnianéj koronce
Szepcę modły gorące,
Jak się téż to podniosło,
Jak to wszystko porosło.
Ona brzózka żałosna,
Co łzy sączy co wiosna,
I zawijką swych liści
Zarośnięty grób czyści,
Jak to poszła od ziemi,
Jak się równa z drugiemi.
A ten jawor zielony,
Dawnoż temu sadzony?...
Będzie, pamięć zawodzi,
Coś dziesiąty rok schodzi
Jak Jan pornął na łodzi.
A powrócił bez łódki
Sztywny, zimny, cichutki,