Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Głodne ranki wieczory,
Nędza kmiecéj komory,
Swiat[1] do pociech nieskory.
Dana dana w tém słowie,
Co wie wszystko wypowie,
Wyśpiewa to jak umie,
A Bóg święty zrozumie.

Świat się ściemnia, mniéj jasno,
Rychło zorza pogasną,
Za to od gwiazd dość blasku,
A tyle ich co piasku.
I sierota nieboże,
Przygarnie się gdzie może,
Czasem téż i na dworze.
Łania sypia na wrzosach,
Kuropatwa w pokosach,
Chmurami lecą szpaki,
Ptasi rodzaj wszelaki,
Na bagniska, na krzaki.
Cyranka równo płynie,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – Świat.