Strona:Poezje Teofila Lenartowicza2.djvu/009

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oj! ziemio, ziemio, ty nieuczynna,
Co tobie taka dziecina winna?
Czemuś nam matkę zabrała miłą,
To i nas lepiéj zabrać już było,
Niechby na jednéj z matką pościeli
Razem pomarli, razem leżeli.
W takiem gniazdeczku, w takiéj mogile
Błogoby leżeć przez jaką chwilę,
A potem daléj przy matki boku
Héj po wietrzyku, héj po obłoku,
A tak na świecie to tylko smutki,
I iść potrzeba samy, samiutki.
Gdy tak na grobie sierotka biada,
Aż jéj ze ziemi głos odpowiada:
Dzieciątka moje, idźcie wy sobie,
Bo mnie łzy wasze ciężą na grobie,
Gorzéj kamienia, ciężkiego głazu,
Radabym wstać już, lecz ani razu.
Tyle ich tego, żem zmokła cała
I płynie po mnie potok bez mała.
Widzę ja przez nie twarzyczki wasze,
Jakby zgłodniałe dwie główki ptasze.