Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bez schronienia, bez okrycia,
Nieświadomi ludzkiéj drogi,
Ach! my już ostatkiem życia
Upadamy przed twe nogi.
Ty wiesz panno nad pannami,
Jak to trudno żal wysłowić,
To powiemyć wszystko łzami,
Krwią i łzami będziem mówić.
Pani świata, Matko Boża,
Na leżące spojrzyj w prochu,
Słyszysz Ty o gwiazdo morza,
Pękającą pierś od szlochu.
Widzisz Ty o rajska różo,
Przyodziana w zorzę jasną,
Jak się nam niebiosa chmurzą,
Jak od płaczu oczy gasną?
Macierzyńskie Twoje czucie
Czyż nie wzruszą dzieci łkania,
Czyż nie słyszysz w naszéj nucie
Że to straszny jęk konania?
Od tak dawna pieśń tęż samą
I te same wtórzym słowa,