I w ogniem skrzących się lawach wulkanów,
Widziałem Ciebie w ogniach bitew grzmiących,
Widziałem Ciebie w gwiazdach spadających,
W pracach olbrzymów, w dziełach myśli lotnéj,
I w duszy męża zamkniętéj, samotnéj.
Lecz nie widziałem Cię w modlitwie dzieci,
Ani w uśmiechu niewiasty anioła,
Ani w łzie czystéj, która z serca leci,
Ani w cierpieniu pogodnego czoła.
Znałem Cię Panie, któryś stworzył ziemię,
Tylkom Cię w jednym nie znał Betlehemie,
Gdybym był z czoła zrzucił wieniec złoty,
Do Twéj błękitnéj byłbym zaszedł groty....
O tak! Tyś Bogiem w nędzy się objawił,
Która miłością zwalcza ostatecznie,
Jam nie zwyciężył, świat tylko pokrwawił,
A ty go z krzyża zwyciężyłeś wiecznie.
Królestwo dano Ci na górze chleba,
Aleś Ty wyższe wziął królestwo nieba,
Strona:Poezje Teofila Lenartowicza1.djvu/153
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.