Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   53   —
XIII.
(Sonet 98).

Nie byłem z tobą, gdy hojna dłoń kwietnia,
W pysznej, wiosennej kroczącego krasie,
Duchem młodości wszelki twór uświetnia,
Którym się Saturn w dniach zimowych pasie.

Lecz ani ptasząt śpiew, brzmiący po świecie,
Ni ziół przeróżnych kolory i wonie
Nie przynosiły mi wieści o lecie,
Co się tak dumnie rozsiadło w ich łonie.

Nie podziwiałem purpurowej róży,
Anim uwielbiał białą lilji szatę:
Za wzór im wszystkim twoja piękność służy,
Wątłem odbiciem są, choć tak bogate.
Lecz choć bez ciebie są mi zbyt zimnemi,
Jak z twoim cieniem, tak pogwarzę z niemi.


XIV.
(Sonet 99).

A więc, fijołku — rzeknę, — ty mój miły,
Słodki złodzieju, swe zapachy świeże
Skradłeś oddechom mej lubej; — jej żyły
Źrodłem, skąd lico twe purpurę bierze.

Lilije zganię za twej ręki jaśnię,
A majeranek za twój włos; rumieni
Jedna się róża z wstydu, druga gaśnie,
Biednie z rozpaczy; trzecia, ni w czerwieni