Ani białości, obie je okradła
I twojem tchnieniem zwiększa swe zdobycze.
Za to w jej pąku szuka sobie jadła
Mściwy robaczek. Snać wszystkich nie zliczę Kwiatów, lecz każdy zbyt jest — widzę — skory Kraść ci twe wonie i twoje kolory.
XV.
(Sonet 106).
Czytając czasów zapomnianych księgi.
Gdzie rzeczy dwornych opisanie mamy,
Gdzie rym świetniejszej nabiera potęgi,
Wielbiąc rycerzy i pomarłe damy,
Widzę, że pióro kronik, sławiąc lica,
Ręce czy stopy, skronie czy też oczy,
Chciało dać obraz, który mnie zachwyca
W tobie, gdzie urok z czarem się jednoczy:
Wieszczbą li było tej dzisiejszej chwili;
Lecz przeczuwając ciebie, na pochwały
Próżno się sztuka najprzedniejsza sili:
Nam, co możemy widzieć wdzięk twój cały, Z wielkich podziwów oko się zamyka; By godnie sławić, braknie nam języka.
XVI.
(Sonet 109).
Nie mów, że fałsz mam w sercu, choć inaczej
Ma nieobecność świadczy o miłości —: