Ta strona została uwierzytelniona.
I znów się cichy księżyc wzniósł |
W swem osamotnieniu i wytrwałości zwraca się z żalem ku błądzącemu księżycowi i gwiazdom, które, w coraz to większej zjawiając się liczbie, poruszają się naprzód; należy do nich błękit całych niebios, tu one mają swą przystań, swoją ojczyznę, swoje własne naturalne schroniskn, do którego wchodzą bez poprzedniego zawiadomienia, jak wielcy panowie, których się spodziewano, a których przybycie cichą sprawia radość. |
Na fale księżyc blask swój siał, |
|
W ciemni okrętu miałem raz |
Przy świetle księżyca przygląda się wielkiemu spokojowi stworzeń bożych, |
W ciemni okrętu jakże lśnił |
|
Szczęsne stworzenia! Gdzież ten człek, |
ich piękności i ich szczęściu. Błogosławi im. |