Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
W tej samej chwili mogłem już
Do modłów złożyć dłonie:
I z szyi mej albatros sam
Gdzieś w morskie upadł tonie.
|
Uroki zaczynają pierzchać.
|
CZĘŚĆ PIĄTA.
O śnie! rozkoszny, drogi śnie
Po wszystkie krańce ziemi!
Królowo Niebios, dzięki ci!
Sen mi po klęsce strasznych dni
Zjednałaś prośby swemi!
|
|
Śniłem, że naszych wiader rząd
— A było ich niemało —
Wodą wypełnił się po brzeg...
Gdym zbudził się, padało.
|
Za łaską Matki Najświętszej stary żeglarz doznaje ochłody w deszczu.
|
Zwilżone-m wargi miał i krtań!
Wilgotne szaty moje!
Snać we śnie-m pił i jeszcze wciąż
Spragnione wnętrze poję.
|
|
Wstałem — zaledwiem kości czuł!
Ach! co za lekkość błoga!
Snać we śniem zmarł i jestem już
Duchem u Pana Boga.
|
|
A w tem usłyszę dziki świst!
To wicher zawył nagle!
|
Słyszy szumy i dziwne spostrzega zjawiska i porusze-
|