Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ochraniający. Irich jest to kawał cyny, przyczepiony do pęka jarzębinowych lub głogowych gałązek, który w domu stoi w kącie, aż do chwili, w której liście zupełnie z niego spadną; wtedy irich wynoszą z uszanowaniem nad brzeg rzeki i rzucają w wodę. Jeżeli jarzębina rośnie obok domu, wtedy na jednej z jej gałązek wieszają cynę, która broni całą chudobę od przystępu złego ducha.
Tylu ludzi natłoczonych w jednej chacie, zgęściło ogromnie jej atmosferę. Wielka parnota, gorąco i wszy zmusiły wszystkich w czasie snu do zrzucenia z siebie nawet koszul, tak więc nadzy, dotykając ciała jeden drugiego, przespaliśmy noc całą. Ja pod piecem nie tylko cierpiałem od gorąca, brudu, wszy, ale i od pcheł, o świcie zaś nie mogłem oczów otworzyć, bo na powiekach, jakaś śmierdząca materya stwardła i zasklepiła je. Rozerwałem przecież powieki i spojrzałem na ciało; największe obrzydzenie wstrząsnęło mną, byłem bowiem całkiem opluty i zasypany popiołem. Nieczułem, jak aresztanci śpiący na tapczanie, pluli na podłogę, bez względu na to, iż ludzie na niej spali; ci zaś, którzy w nocy palili fajki, dobywając z pieca węgli do zapalania, suli popiół na moje ciało. W taki to sposób mści się najazd moskiewski na polskich patryotach, w taki sposób usiłuje w nich zniszczyć godność, złamać charakter i przysposobić na niewolnika.
W chacie mało było wody, nie mogłem więc nawet twarzy dobrze umyć, ledwo spłukałem popiół z siebie a tu już wywołują partyą na dziedziniec. Słyszę brzęk łańcuchów, któremi ręce na drogę krępują i widzę trwogę rekrutów, którzy aby uniknąć krępowania, powciskali się i pochowali pod nizkie tapczany. Aresztantów już zakuli i przyszła kolej na rekrutów; szukają ich wszędzie, — niema; nareszcie podoficer spostrzegł ich pod tapczanami — udawali, że śpią; zawołał żołnierzy, powyciągał ich ztamtąd, wypoliczkował, poszturchał, pobił i skrępował ich razem z aresztantami. Mnie, rzecz niezwykła, kazał oficer tego dnia prowadzić bez kajdan.
Przed wschodem słońca wyszliśmy z Nieru. Powiał świeży wietrzyk i przyniósł balsamy kwiatów na niewidzial-