tym, bo i ubiór miał pański i liczne sługi, i mnóstwo wiózł towarów do swojego miasta. Podobałem się kupcowi, pieścił mnie, dał mi pieniędzy i zaproponował ojcu, ażeby mnie oddał mu na wychowanie. Ojciec odmówił — lecz gdy kupiec zapłaciwszy hojnie za gościnność odpłynął, ja wymknąłem się z domu, kupca dogoniłem o kilka mil od naszej wioski i popłynąłem z nim do Astrachania. Miałem wówczas lat 12. W Astrachaniu kupiec nie posyłał mnie do szkoły, lecz użył do swojej usługi; wyrósłszy u niego na młodzieńca, zaznajomiłem się z prześliczną dziewczyną i pokochałem ją. Dziewka była to ladaco, bo miała dużo kochanków i dużo pieniędzy.Naprzykrzyła się mi wreszcie służba u kupca a Astrachań znudził, postanowiłem wrócić do swojej wsi; lecz nie miałem pieniędzy, a że kochanka moja była mi niewierną, umyśliłem zemścić się za niewiarę, ją zabić, pieniądze zabrać i ruszyć w swoje strony. Poszedłem do niej w nocy, a ona jak gdybym niewiedział o jej niewiarze, udawała zakochaną i szczęśliwą, pieściła mnie i całowała — miałem nóż z sobą, a ubawiwszy się i narozkoszowawszy z nią do syta, gdy znużona mocno zasnęła, zamordowałem — obszukałem wszystkie skrzynie i nieznalazłem w nich ani grosza. Wywlokłem trupa między krzaki, uciekłem do domu. Ludzie z sąsiedztwa widzieli mnie w nocy wchodzącego do jej mieszkania i donieśli o tem policyi; aresztowali więc mnie i badali. Zaparłem się, udawałem bardzo rozżalonego, dużo mówiłem o swojej miłości, że chciałem się żenić i płakałem nieszczęśliwy, osierocony przez jakiegoś zbrodniarza kochanek. Przyprowadzili mnie do trupa kochanki, sądząc, że jeżeli rzeczywiście ją zamordowałem, więc się zmięszam i wzdrygnę; lecz skorom tylko trupa zobaczył, rzuciłem się na niego, objąłem, całowałem i gorzko wyrzekałem nad jej śmiercią. Sąd sumienny (sowiestny, taki sąd sądzi małoletnich) uznał mnie za niewinnego i rozkazał, ponieważ byłem bez paszportu, odtransportować etapami na miejsce urodzenia.
«Szedłem razem z kilku aresztantami — opowiedziałem im moją sprawę, pochwalili mnie i nazwali zuchem, bo też rzeczywiście dobrze się pokazałem, nie każdyby w tym wieku potrafił; ani drgnąłem, całując jej sine usta.
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/168
Wygląd
Ta strona została skorygowana.