Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przekupniów wędrownych, przeważnie Żydów. Dellal posiada zazwyczaj osiołka, którego objucza towarem; sam w przepaścistych, jak otchłanie kieszeniach, chowa mnóstwo najróżnorodniejszych drobiazgów. Gdy go karauł odprawia, nudzi go i prosi dotąd, póki nie uzyska pozwolenia wejścia na podwórze. Dellale opłacają się zresztą służącym i pełniącym straż wojakom. Nie zraża dellala oświadczenie, że nic stanowczo odeń się nie kupi. On też bynajmniej nic sprzedać nie pragnie, chciałby tylko, by hanum, którą on tak kocha (liczy zawsze na słabość kobiet do zakupów), obejrzała, jakie to on ma dziś cuda. — Tamasza bekunid, hanum[1]. I z komicznemi grymasami, mającemi wyrażać bezmiar zachwytu, jakim przejmują go jego piękne rzeczy — pozbędzie się ich jedynie przez miłość dla frengi — dellal rozkłada jedwabie, dywany, szale, kalemkory, skrzynki, tarcze, hełmy. — Hanum, in Szak-Abbos!!! Oczy mu w słup stają, gdy pokazuje mi jakiś pancerz pierwotnej bardzo roboty. A ta znów siekierka, nasadzana złotem należała do Fet-ali-Szaha. Kiwa głową, wymachuje rękoma, sam wprost uwierzyć nie może, że los uczynił go posiadaczem tak cennych zabytków, sfabrykowanych zresztą przed

  1. Tamasza bekunid — robić oględziny, rozkładać, wyrażenie wciąż używane i zaadoptowane przez europejczyków.