Strona:Podróż Polki do Persyi cz. I.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

paru miesiącami w bazarze przez umiejętnych naśladowców starzyzny.
Dellal miesza zabawnie w mowie do swej perszczyzny kilkanaście wyrazów francuskich, dodających — według niego — siły i dobitności określeniu. — Hanum, in hejli[1] très joli! Hejli antique! In or, argent, brillant, télégraphe-or!! Złoto telegraficzne (?) oznacza w jego pojęciu najszlachetniejszy gatunek metalu.

Rozłożywszy na tarasie domu wszystko, co zawierała nosza osiołka, dellal wydobywa ze swych wielkich jak worki kieszeni łyżki do sorbetów, delikatnie rzeźbione w drzewie oliwnem, srebrne pudełeczka emaliowane i inkrustowane, stanowiące rodzaj amuletów i jako takie przywiązywane do ramienia jedwabnemi sznurkami; wierni noszą w nich podobno przykazania Mahometa. Niektóre z nich prześlicznie są cyzelowane i przedstawiają skończenie artystyczne cacka. Z kieszeni dellala wyłaniają się nowe skarby: miniatury, pierścionki, kamienie, pozawijane w brudne papierki, monety srebrne z czasów Aleksandra Macedońskiego, główki starych kalianów, niebieskie od turkusów. Mimika kupca, rozpływającego się w podziwie nad własnem bogactwem, dochodzi do najwyższego napięcia; w głosie brzmi ekstaza.

  1. In — to, hejli — bardzo.