Strona:Pod lipą.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Z DYMEM POŻARÓW



D

Dlaczego jadą wszyscy spiesznie w jedną stronę? Czy w Łukawicy odpust dziś będzie wielki? Czy może generał Ganecki tak samo tu, jak w Białej każe klękać przed sobą i śpiewać modły kościelne? W rozległości 20 wiorst, rozkazano obywatelom, szlachcie i włościanom, aby stawili się pod wsią Łukawicą i patrzyli co się dziać będzie.
Dwa tysiące furmanek spędzono pod masą nahajek i batów... na te furmanki kazano ludowi pakować wynoszone ze stodół siano, zboże, pościel i bieliznę włościan.
— Co to będzie? — pytają jedni drugich i patrzą z trwogą, jak biednym włościanom zabierają wszystko, co mają, jak wypędzają ze stajen bydło, drób zabijają i sołdatom dają na pohulanie.
Dzień przeszedł na tych przygotowaniach do czynu wielkiego...