Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A Wieszcz Twój Piąty z wojen i burz,
Twój Król i Sędzia już idzie... idzie...
wrychle do twoich zapuka wrót...

Narodzie Polski — słuchaj a patrz,
wrychle się stanie w łonie Twym cud.
Wódz Twój podchodzi już do Twych wrót,
by czynem wyrość nad bohatery
i w szlachtę ducha wszystek Twój Lud
przemienić.
Słuchaj, co śpiewa wiatr,
lecący Wisłą od gór, od Tatr, —
słuchaj, co szumi gwar Twoich miast
i patrz, co wieczór, w bezdenność nieb:
zrodzi się gwiazda nowa wśród gwiazd,
Bohater wstanie nad bohatery —
mieczem podzieli i da Ci chleb,
a imię Jego: CZTERDZIEŚCI CZTERY...

O, Wielki Boże, coś Żydom rzekł,
że, gdy się Tobie już sprzeniewierzą,
to od Północy wywiedziesz Twój
Naród, co wzniesie chorągiew swą
wysoko, idąc w zwycięski bój, —
widzę o, Panie: zbliża się wiek...
Możni tej ziemi w gruzach już leżą
i własne ścierwo na szczątki rwą.
Idzie już ku nam wiek Parakleta —
czasy nastają — zbliża się cud —
jest gdzieś u naszych dziejowych wrót:
Wódz — Mąż Narodu — Pieśniarz — Poeta.