Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


PŁACZ WISŁY.

 
1.
Wiślaną piersią — tęsknota
miljonów sarmackich serc
przebiła ku Morzu wrota,
hen, kędyś u Gdańskich twierdz.

I oto WISŁA wywstęża
porywy wód swoich w dal,
lśniąc w skrętach blaskiem oręża,
jak stara grunwaldzka stal.

Oparła o dumne Tatry
źródlane kryształy stóp,
a wzdłuż przez Polskę ją wiatry
rzuciły, jak srebrny słup,

I krzyżem, jak święta, leży,
modląc się szumem na głos —
i Morzu rzuca z wybrzeży
rozpływów przebujny włos.

A włos z Bałtykiem się wikła
i kędzierzawi wśród wód...
— To WISŁA — to rzeka zwykła —
a taki dla Polski — cud!

Dziś nurtów wiślanych tętna
biją, jak płacz i jak szloch,