Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

 
co w ziemię godzi łbem, —
nim wyszeleści liść,
o czem w struchleniu śnił, —
uderzym się o ziem...
I jeno w miejscu tem
obłoczkiem buchnie pył.

Czasami któraś z nas,
w swój własny wsnuta jęk,
zaleci niechcąc w las
i spłaszczy się o sęk.
Lub gdzieś na równi łąk
uderzy się na płask
o wystający głaz...
i sieczką cienkich drzazg
rozrzuci siebie wkrąg...
a w kamień wgwieździ ślad,
wymyślny a wyraźny,
jak nakreślony kwiat.

Albo przelotem muśnie
o udeptany grunt
i, jak kamyczek płaski,
odbity pletwą fal, —
zygzakiem się odpluśnie...
I — wpadłszy w nagły bunt
przeciwko kierunkowi —
w dowolną pomknie dal...

Nasz krótkotrwały lot
od przygód wprost się mrowi.