Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krwią-nitką, jak koralem...
I z jakimś tęsknym żalem,
na bladą wsparta rękę,
bez końca nuci sobie
tę oto pieśń-piosenkę:

...„Szeleszczą niskie trawy,
dalekie płaczą lny — —
na drogach własnej sławy
poległy ludzkie sny —

Na swej wyniosłej dumie
pokładły się na wznak — —
gdzieś jeno... w leśnym szumie
zaszlocha o nich ptak...

Szedł szereg za szeregiem,
dzwoniła jasna broń...
Bladością, jakby śniegiem
okryła się ich skroń...

Jak spowiedź, jak wyznanie
z serc w ziemię wsiąkł krwi spust...
I widzę w każdej ranie
kształt mych okrutnych ust.

Po białem ludzkiem ciele
rzucałam się, jak ryś,
i czół i piersi wiele
ucałowałam dziś...