Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/031

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kasztany stoją kwitnące
(cichsze, niż grusze, te — z miedz) —
w palczastych liści koronce
i w kwiatach, jak w pękach świec.
Stanęły w kwitnącem kole,
spowite w wieczorny cień;
są jakoby żyrandole,
co płoną w świąteczny dzień. —
Na każdem drzewie u szczytu
jest słowik i srebrny wrzask
od zmierzchu czyni do świtu
i śpiewem ubiera w blask
ciemnego listowia strzechy;
trzepoce się w gęstwi dźwięk,
szaleją ptaszęce śmiechy
i szlocha wśród kwiecia jęk
i nakształt żywego srebra
po liściach toczy się w dół;
pada obficie, jak z cebra,
jak z wodę czerpiących kół,
które rząd dzbanów ze studni
dźwigają i leją wciąż,
aż woda dzwoni i dudni,
pląsając, jak srebrny wąż. —
Pieśń, jak wąż jasny się ciska,
uderza w twardziznę pni,
w grad srebrnych kul się rozpryska,
na liściu wszelakim lśni;
przelata ciężką ulewą,
zaczepia o każdy sęk...