Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co rozdzierają macierzyńskie łono,
By mieć narodzin chwilę przyśpieszoną
I prędzej zgarnąć po przeszłości spadek
I szereg ciemnych rozwiązać zagadek.

Tak więc ludzkością wstrząsają do głębi
Męki konania i bóle porodu,
Rój nowych tworów wichrzy się i kłębi;
Zrodzone z matki-nędzy, z ojca-głodu,
Straszliwe widmo dźwiga się ze spodu
I gdzie zwycięzców dojrzy przy biesiadzie,
Dłoń im kościstą na ramieniu kładzie.

Gość nieproszony wciska się do koła,
Płosząc pijane zdobywców zachwyty,
„Zróbcie mi miejsce!” — grzmiącym głosem woła —
„Wy macie sławę, wielkość i zaszczyty;
„Wy ucztujecie: a jam nie jest syty!
„Dajcie mi zaraz waszą część grabieży!
„Wszystko, co macie, do mnie dziś należy!..

„Co? wy własności chcecie być stróżami,
„Wy mi mówicie, że ja prawo gwałcę!
„Siła przed prawem — nauczacie sami —
„Ta sama słuszność w mieczu, co i w pałce...
„Ja waszą mądrość rozwijam i kształcę,
„I chcę mieć przystęp do uczty swobodny,
„Bo jestem silny... i chciwy... i głodny!”