Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»O! co za piękny pustelnik: czarny, siny, skóra na nim jak na rybie madżura«. Źrenice moje błyskały w zapadłych oczodołach, jak dwie gwiazdy odbite w głębi studni; byłem bliski zgonu, a mimo to nie zdobyłem upragnionej wiedzy. Dlatego to zaszedłszy nad brzeg jeziora Nairandżanâ, spożyłem polewkę z miodu i mleka, którą mi dała młoda dziewczyna. Wzmocniony tem, usiadłem wieczorem u stóp drzewa Boddhi i spędziłem tam noc na rozmyślaniu. Przed wschodem słońca umysł mój zakwitł, jak lotos biały i zrozumiałem, że cała niedola nasza powstaje z pożądań, które nas zwodzą co do prawdziwej natury rzeczy; gdybyśmy istotnie przejrzeli wszechświat, okazałoby się, że niema czego pragnąć, a wtedy znikłyby też wszystkie nasze cierpienia.

»Od dnia tego wytężyłem wszystkie siły, by w sobie zabić pragnienie, i pouczałem ludzi, by niszczyli je w swych sercach. Głosiłem równość i prostotę, mówiłem: »Ani włosy trefione, ani bogactwa, ani urodzenie nie tworzą bramina. W kim